Duży apetyt na ziemię. Co dalej z wielkimi dzierżawcami rolnymi?

Z jednej strony ogromny głód ziemi, wsparcie indywidualnych gospodarstw w regionach, kierowanie ziemi w ręce polskich rolników. Z drugiej zaś, parcelacja i dewastowanie wielkoobszarowych gospodarstw, zaawansowanych technologicznie, konkurencyjnych i innowacyjnych. Ten spór nadal się toczy. Niestety, w trudnych momentach jest wykorzystywany politycznie, a merytoryczne argumenty są pomijane. Co nie zmienia faktu, że obie strony nadal czekają na rozwiązanie tego konfliktu i przejrzyste procedury ze strony organów państwa.
Sprawę dla redakcji farmer.pl komentuje Grzegorz Brodziak prezes zarządu Goodvalley Agro S.A, a także prezes Polskiej Federacji Rolnej. Cały artykuł z materiałem video dostępny jest pod linkiem: https://www.farmer.pl/finanse/duzy-apetyt-na-ziemie-co-dalej-z-wielkimi-dzierzawcami-rolnymi,149736.html
Ustawa z dn. 16 września 2011 r. o zmianie ustawy o gospodarowaniu nieruchomościami rolnymi Skarbu Państwa oraz o zmianie niektórych ustaw, z dnia na dzień postawiła dzierżawców ziemi przed krytycznym dylematem. W ciągu trzech miesięcy mieli podjąć decyzję, o tym co dalej z prowadzonymi majątkami. Tereny, których dotyczy sprawa to wieloletnie dzierżawy, terenów po PGR-ach, które u progu transformacji zostały zlikwidowane ustawą z 19 października 1991 r. o gospodarowaniu nieruchomościami rolnymi Skarbu Państwa.
Dzierżawcy mogli albo wyłączyć 30 proc. gospodarowanej ziemi, dalej kontynuować swoją produkcje i liczyć na możliwość i pierwszeństwo wykupu, po zakończeniu umowy dzierżawy lub dokończyć dzierżawę i utracić prawo do kontynuacji gospodarowania i wykupu ziemi.
Warto zauważyć, że ustawa z 2011 r. wpadła dosłownie rzutem na taśmę podczas ostatniego posiedzenia Sejmu RP, gdy władzę sprawował rząd koalicyjny premiera Donalda Tuska, czyli Platformy Obywatelskiej i Polskiego Stronnictwa Ludowego. Ministrem Rolnictwa i Rozwoju Wsi był wówczas Marek Sawicki. W październiku 2011 r. odbyły się już wybory parlamentarne. A władzę utrzymała PO oraz PSL.
W tamtym czasie ponad połowa dzierżawców zdecydowała się poddać włączeniom, mimo tego, że do 2011 r. nie byli bezczynni w tym temacie. Pozostała część nie uznała tych zmian, podważając konstytucyjność ustawy, argumentując, że działa wstecz, niszcząc zaufanie obywateli i przedsiębiorców do państwa i jego organów, przyczynia się do napięć społecznych, niekorzystnie wpływając też na poziom produkcji rolnej w kraju.
To tylko kilka argumentów, które od lat przedstawiają dzierżawcy. W praktyce sprawa nadal do końca nie jest uregulowana. Nawet Ci, którzy poddali się ustawowym wyłączeniom nie mają dziś gwarancji jak dalej gospodarowanie ma wyglądać. Zakup ziemi z Zasobu Własności Rolnej Skarbu Państwa w 2016 r. został wstrzymany na pięć lat, następnie przedłużony do 2026 r. Dlatego nie ma dziś możliwości wykupienia ziemi po zakończonej umowie dzierżawy. Pozostają negocjacje, czy też kolejny przetarg w ramach dzierżawy, jak długiej, czy też całości a może znowu dzierżawy z kolejnym wyłączeniem? Te pytania pozostają dziś bez jasnego rozwiązania, a sytuacja w regionach jest różna.
Z drugiej strony dzierżawcy, którzy sprzeciwili się przepisom dalej chcą gospodarować, w ośrodkach, które tworzyli przez lata, często licząc na podważenie ustawy z 2011 r., na co wskazywało wiele opinii prawnych. Są gotowi na kompromis i rozmowę, wyłączenia ziemi oraz ustalenie dalszych warunków współpracy zarówno z organami państwa, jak i lokalną społecznością.
Szczyt wygasania wieloletnich umów, w których dzierżawcy nie wyłączyli ustawowych 30 proc. gruntów przypada na lata 2023-2025, ostatnie dzierżawy kończą się w 2033 r. Wypadałoby, by po prawie 13 latach w końcu dojść do porozumienia, co do dalszego funkcjonowania wielkoobszarowych gospodarstw.
Grzegorz Brodziak podkreśla, że dla gospodarstw z produkcja zwierzęcą wyłączenia oznaczały być albo nie być dla prowadzonego stada zwierząt.